czwartek, 29 grudnia 2011
sława
Jakiś jełop z Ostrowa Wlkp lansuje się na randkach i innych sympatiach moim nickiem i słitaśnymi fociami (które moimi nie są).
środa, 28 grudnia 2011
piątek, 23 grudnia 2011
Przypadki
- mianownik (kto? co?) KOTLET jest dobry.
- dopełniacz (kogo? czego?) Nie ma już PIEROGÓW.
- celownik (komu? czemu?) Przyglądam się GOLONCE.
- biernik (kogo? co?) Widzę FLACZKI.
- narzędnik ((z) kim? (z) czym?) Biesiaduję z SERNIKIEM.
- miejscownik (o kim? o czym?) Rozmyślam o TRUSKAWKACH.
- zwieracz (o!) KURWAAAAAA!!!
niedziela, 18 grudnia 2011
Kiedy Polak głodny
Miejsce akcji - jedno z większych miast w Polsce, fastfoodowa jadłodajnia
Czas akcji - niedziela, godzina 7:15
Stan żołądka - pusty
Pośpiech i brak śniadania dały mi się we znaki (znaczy żołądek się obudził), toteż wstąpiłem do lokalu serwującego niezdrowe żarcie. Ustawiłem się w kolejce i czekałem. Facetowi przede mną przybywało na tacy foodu w tempie średnio fast. Wyczekiwałem kiedy wreszcie będzie moja kolej, nerwowo rozglądając się na boki, niemal obgryzając paznokcie z głodu, a wtedy oczom mym ukazuje się ona.
Kruczoczarne włosy za ramiona, długie wykręcone ku górze rzęsy, pełne i błyszczące usta i te oczy, w których człowiek gotów byłby się utopić - to ONA. Nie mogłem oderwać wzroku od jej młodej postaci. Zwiewnym lekkim krokiem, na zgrabnych nogach przyodzianych w zamszowe kozaki podeszła do lady. Miała na sobie na tyle krótką kurtkę, iż mogłem wpatrywać się w jej cudownie krągły tyłek odziany w leginsy. Podając koleżance teczkę (zapewne studentki, pomyślałem) wydobyła z siebie "bierzemy na miejscu", tym dziewczęcym a jednocześnie stanowczym głosem. Oj, ma pewnie charakterek. Takie lubię.
Wiedziałem, że nie mogę tego tak zostawić, że muszę działać, że za chwilę będzie za późno i sam sobie będę winien jeśli nic nie zrobię. Każda sekunda mojej bezczynności była przyodziana w siedmiomilowe buty przyszłego żalu i plucia sobie w brodę. Kątem oka dostrzegłem oddalające się kontury poprzedniego zamawiającego. Obsługujący już wygłaszał swoje "czym mogę służyć". Widziałem jak ONA swymi delikatnymi dłońmi otwiera portfel. To był ten moment, w którym wszystkie siły kosmosu sprzymierzyły się i spłynęły na mnie, bym zwalczył nieśmiałość. Teraz albo niechaj milczę na wieki! Nie mogłem tego zepsuć. Musiałem się do niej odezwać. Otwarłem usta i najspokojniej jak tylko potrafiłem zapytałem:
-"A może byś się w kolejce ustawiła?"
Czas akcji - niedziela, godzina 7:15
Stan żołądka - pusty
Pośpiech i brak śniadania dały mi się we znaki (znaczy żołądek się obudził), toteż wstąpiłem do lokalu serwującego niezdrowe żarcie. Ustawiłem się w kolejce i czekałem. Facetowi przede mną przybywało na tacy foodu w tempie średnio fast. Wyczekiwałem kiedy wreszcie będzie moja kolej, nerwowo rozglądając się na boki, niemal obgryzając paznokcie z głodu, a wtedy oczom mym ukazuje się ona.
Kruczoczarne włosy za ramiona, długie wykręcone ku górze rzęsy, pełne i błyszczące usta i te oczy, w których człowiek gotów byłby się utopić - to ONA. Nie mogłem oderwać wzroku od jej młodej postaci. Zwiewnym lekkim krokiem, na zgrabnych nogach przyodzianych w zamszowe kozaki podeszła do lady. Miała na sobie na tyle krótką kurtkę, iż mogłem wpatrywać się w jej cudownie krągły tyłek odziany w leginsy. Podając koleżance teczkę (zapewne studentki, pomyślałem) wydobyła z siebie "bierzemy na miejscu", tym dziewczęcym a jednocześnie stanowczym głosem. Oj, ma pewnie charakterek. Takie lubię.
Wiedziałem, że nie mogę tego tak zostawić, że muszę działać, że za chwilę będzie za późno i sam sobie będę winien jeśli nic nie zrobię. Każda sekunda mojej bezczynności była przyodziana w siedmiomilowe buty przyszłego żalu i plucia sobie w brodę. Kątem oka dostrzegłem oddalające się kontury poprzedniego zamawiającego. Obsługujący już wygłaszał swoje "czym mogę służyć". Widziałem jak ONA swymi delikatnymi dłońmi otwiera portfel. To był ten moment, w którym wszystkie siły kosmosu sprzymierzyły się i spłynęły na mnie, bym zwalczył nieśmiałość. Teraz albo niechaj milczę na wieki! Nie mogłem tego zepsuć. Musiałem się do niej odezwać. Otwarłem usta i najspokojniej jak tylko potrafiłem zapytałem:
-"A może byś się w kolejce ustawiła?"
czwartek, 8 grudnia 2011
Intro
[W didaskaliach: huczące fanfary, werble, przemarsz słoni i karłów na szczudłach)]
[...szczęk sztab, zgrzyt Gerd oraz jęki kołaczących, którzy nie zdążyli przed zaryglowaniem]
Po co?
By tchnąć nowego ducha w nierozgarniętą hałastrę.
Jako wódz wiodącej partii Prawo I Porządek Absolutny (nie mam nic przeciwko używaniu w debatach politycznych skrótu tej nazwy) zabieram głos w gorącym temacie parytetu w wyborach. Wczoraj do uszu mych dotarły wywody jakoby mądrości polityczne planowały wprowadzenie suwaka, zamka czy też innej nazwy na debilizm wyborczy. Listy wyborcze mają wyglądać tak: K M K M K M, bądź też w alternatywnej wersji M K M K M K.
Toż to jawne odebranie czynnych praw wyborczych kobietom. Tym sposobem kobiety zdobędą 50% pozycji na listach wyborczych. Tyle że dziś mają szansę na 100%. Przecież nikt im tego nie zabroni. Poryte feministki i przyklaskujący im pajace walczą o to, by w wyborach startowali nie ci, którzy się nadają, lecz ci, których suma narządów rodnych wynosi zero. Nieważny intelekt, predyspozycje, powołanie, ale tak ma być i koniec. Szkoda słów.
Zgłaszam postulaty: - połową mamek w naszym kraju muszą zostać mężczyźni, -połowa nasienia oddawanego do banku musi pochodzić od kobiet, -połowa hajerów przodowych musi mieć łechtaczkę!
[...szczęk sztab, zgrzyt Gerd oraz jęki kołaczących, którzy nie zdążyli przed zaryglowaniem]
Po co?
By tchnąć nowego ducha w nierozgarniętą hałastrę.
Jako wódz wiodącej partii Prawo I Porządek Absolutny (nie mam nic przeciwko używaniu w debatach politycznych skrótu tej nazwy) zabieram głos w gorącym temacie parytetu w wyborach. Wczoraj do uszu mych dotarły wywody jakoby mądrości polityczne planowały wprowadzenie suwaka, zamka czy też innej nazwy na debilizm wyborczy. Listy wyborcze mają wyglądać tak: K M K M K M, bądź też w alternatywnej wersji M K M K M K.
Toż to jawne odebranie czynnych praw wyborczych kobietom. Tym sposobem kobiety zdobędą 50% pozycji na listach wyborczych. Tyle że dziś mają szansę na 100%. Przecież nikt im tego nie zabroni. Poryte feministki i przyklaskujący im pajace walczą o to, by w wyborach startowali nie ci, którzy się nadają, lecz ci, których suma narządów rodnych wynosi zero. Nieważny intelekt, predyspozycje, powołanie, ale tak ma być i koniec. Szkoda słów.
Zgłaszam postulaty: - połową mamek w naszym kraju muszą zostać mężczyźni, -połowa nasienia oddawanego do banku musi pochodzić od kobiet, -połowa hajerów przodowych musi mieć łechtaczkę!
Subskrybuj:
Posty (Atom)