czwartek, 24 stycznia 2013

O naprawie Rzeczypospolitej - eurosceptycyzm

Pan Cameron referendum chce powoływać by się lud brytyjski sam opowiedział czy niewola unijna mu potrzebna. Doskonale go rozumiem.
Niestety Polacy są w trochę innej sytuacji niż Angole i aż tak psioczyć na Unię nie mogą. Wiele nam dało otwarcie granic i rynków pracy. Któż nie zna kogoś, kto był wsiąknął w jednym z państw członkowskich. A i na dotacje kilku się załapało (znam bambra co to przy 100 czy 200 ha ma mordę krągłą i lico podbródkiem wtaroim ociekłe).
No ale minusów akcesji też jest multum. Dyrektywa goni dyrektywę, ślimak rybą się staje, a komisje nadzoru rozdziału uczciwego podziału pieniędzy do podziału się mnożą i akty prawne wertują. A aktów tych od groma. A przecież to dla naszego dobra te wszystkie ISA i inne CE. Spróbuj człeku zabawkę dziecięcą z knebelka wystrugać i w obieg puścić. Po pierwsze fiskalizm cię zniszczy. No ale to temat na osobną debatę. A po drugie musisz mieć na zabawkę ową certyfikat jednostki notryfikowanej. Koszt certyfikatu to z 2500 złotych. Do tego drugie tyle za badanie czy aby pamperek pinokiospokrewniony się pod certyfikat klasyfikuje. No a teraz bierz knyp w łapę i struż czy tam strugaj se tego wariata aż ci się z marży tych 5 tysi zwróci.
Nie samymi zabawkami żyje unia...

poniedziałek, 21 stycznia 2013

O naprawie Rzeczypospolitej - umowy śmieciowe

SYF! SYZYF! Trąbią z wiat przystankowych obrońcy mas szarych. Pokraczna billboardowa postać ugina kolana, kark i niestety umysł. Umowy śmieciowe się nie podobają piewcom wolności uciemiężonych. Szkoda tylko, że nie rozumieją, że walcząc o umowy etatowe pozbawiają tych ludzi szans na zatrudnienie.
Dzisiejszy świat pędzi jak oszalały. Dziś mogę być tu a jutro w Kopenhadze. No i co mnie może spotkać w tej odległej Danii? Niskie bezrobocie! Dlaczego niskie? Bo tam nikt się nie przejmuje syfem-syzyfem. Pracodawca może zwolnić z dnia na dzień.
 A u nas? A u nas to jak zwolni za dużo osób to podchodzi pod zwolnienia grupowe. Idą w ruch osłonki itp. No a i o okresach wypowiedzenia trzeba pamiętać. Co z tego, że ciułający od zlecenia do zlecenia przedsiębiorca nie ma pracy na najbliższe 4 miesiące. Musi kadrę trzymać przez 3, zusy poopłacać i na linę się targnąć, bo z długów nie wyjdzie. Po co dać mu możliwość zwolnienia dajmy na to 90% załogi, żeby jakoś przetrwał, dał pracę tym 10% a po wyskoczeniu z impasu zatrudnił resztę sprawdzonej ekipy (o ile wcześniej już gdzieś się nie zahaczyła)? Nie, u nas to pan przedsiębiorca jest krwiopijcą i nam się należy. Basta z wyzyskiem!
Dania ma bardzo rozwinięty socjal. Można się nawet załapać na kilkuletnie świadczenia (pod warunkiem, że się stara o zatrudnienie), tylko że jakoś nie ma tam socjaloetatowców, którzy z zapomóg uczynili źródło spokojnego utrzymania. Metodą uświadamiania oraz kija i marchewki wbito w łeb obywatelom, że praca popłaca. No i ludzie chcą pracować, bo to jednak pieniądze daje lepsze niż bony z MOPSu. A i pracodawca lepiej patrzy przy zatrudnianiu na doświadczonego pracownika. A jak się sprawdzi, to po co miałby go stracić, mimo że ma możliwość szepnięcia "astalawista" ot tak, ad hoc. A pracownik wie, że praca w jednym miejscu nie jest dana raz i na zawsze. O pracę trzeba się postarać. A jak się jest dobrym w pracy, to łatwiej o następną. I toczy się koło pracowe.
Duńczycy są ponoć najspokojniejsi w Europie jeśli chodzi o zatrudnienie w przyszłości. Duńczycy najczęściej zmieniają pracę. No dobra, ex aequo z Australijczykami i Hamerykańcami. To sprawia, że łatwiej im się odnaleźć, bo jeśli nie zmywak, nie pogodynka, nie mechanik, to może spróbuję jako fryzjer psów szorstkowłosych?
Konkluzja jakowaś? Swoboda zatrudnienia gwarantuje mniejsze bezrobocie. No ale za tym musi iść szersza akcja - edukacja, odpowiedni interwencjonizm państwowy, rozwój mentalności. Temat szeroki, więc nie do wyczerpania w jednym blogowym słów zlepku (o ile do wyczerpania przed ludności samounicestwieniem). Trza to rozwijać, a po drodze jeszcze nie raz przykład Hamleta ziomków przytoczyć, bo ten wpis nazbyt lapidarnym się zdaje mimo swej rozciągłości, a i autor jakiś słabowity od klepania po klawiaturze i sił pozbawion od wpatrywania w ciekłe kryształy.
AJLBIBEK

niedziela, 20 stycznia 2013

O naprawie Rzeczypospolitej - prolog

Produkcja przemysłowa spada o przeszło 10 % rok do roku, 14 % miesiąc do miesiąca. Co to oznacza? Jest ciężko a będzie jeszcze gorzej. Choćby rządzący światłymi mowami mamili, mamy bidę, kryzys i nieurodzaj.
Niechaj ktoś wytęży umysł i wygrzebie z najdalszych rejonów pamięci przykłady polskiej produkcji. Co tam widać? Niewiele.
Nie ma nowych technologii w tym kraju. Nie ma polskiego przemysłu, a już zapomnij o jego rozwoju. Niby gramy na obrzeżach ekstraklasy europejskiej z Rumunami, tyle że oni chociaż Dacię mają (fakt, że to bardziej francuszczyzna niźli rodowitość drakulowa).
Czy jest jakaś szansa ratunku? Prawopodobnie tak, ale ekspertem nie jestem. Mam swoje przemyślenia, wizje i projekcje, ale nie są to rozwiązania jedyne słuszne. Są to rozwiązania wymagające dyskusji, polemik kłótniorodnych acz nieuraźliwych. . Na szczęście mamy demokrację i światłe ludy polskie, w swych otwartych umysłach, wybiorą to co słuszne, a ojczyzny parowóz w silniki nowoczesne wyposażą i na tory właściwe przywrócą. Tylko czy zdążą nim wichry historii zmiotą słomiany domek gotując kolejny rozbiór? Pożyjem, obaczym.