SYF! SYZYF! Trąbią z wiat przystankowych obrońcy mas szarych. Pokraczna billboardowa postać ugina kolana, kark i niestety umysł. Umowy śmieciowe się nie podobają piewcom wolności uciemiężonych. Szkoda tylko, że nie rozumieją, że walcząc o umowy etatowe pozbawiają tych ludzi szans na zatrudnienie.
Dzisiejszy świat pędzi jak oszalały. Dziś mogę być tu a jutro w Kopenhadze. No i co mnie może spotkać w tej odległej Danii? Niskie bezrobocie! Dlaczego niskie? Bo tam nikt się nie przejmuje syfem-syzyfem. Pracodawca może zwolnić z dnia na dzień.
A u nas? A u nas to jak zwolni za dużo osób to podchodzi pod zwolnienia grupowe. Idą w ruch osłonki itp. No a i o okresach wypowiedzenia trzeba pamiętać. Co z tego, że ciułający od zlecenia do zlecenia przedsiębiorca nie ma pracy na najbliższe 4 miesiące. Musi kadrę trzymać przez 3, zusy poopłacać i na linę się targnąć, bo z długów nie wyjdzie. Po co dać mu możliwość zwolnienia dajmy na to 90% załogi, żeby jakoś przetrwał, dał pracę tym 10% a po wyskoczeniu z impasu zatrudnił resztę sprawdzonej ekipy (o ile wcześniej już gdzieś się nie zahaczyła)? Nie, u nas to pan przedsiębiorca jest krwiopijcą i nam się należy. Basta z wyzyskiem!
Dania ma bardzo rozwinięty socjal. Można się nawet załapać na kilkuletnie świadczenia (pod warunkiem, że się stara o zatrudnienie), tylko że jakoś nie ma tam socjaloetatowców, którzy z zapomóg uczynili źródło spokojnego utrzymania. Metodą uświadamiania oraz kija i marchewki wbito w łeb obywatelom, że praca popłaca. No i ludzie chcą pracować, bo to jednak pieniądze daje lepsze niż bony z MOPSu. A i pracodawca lepiej patrzy przy zatrudnianiu na doświadczonego pracownika. A jak się sprawdzi, to po co miałby go stracić, mimo że ma możliwość szepnięcia "astalawista" ot tak, ad hoc. A pracownik wie, że praca w jednym miejscu nie jest dana raz i na zawsze. O pracę trzeba się postarać. A jak się jest dobrym w pracy, to łatwiej o następną. I toczy się koło pracowe.
Duńczycy są ponoć najspokojniejsi w Europie jeśli chodzi o zatrudnienie w przyszłości. Duńczycy najczęściej zmieniają pracę. No dobra, ex aequo z Australijczykami i Hamerykańcami. To sprawia, że łatwiej im się odnaleźć, bo jeśli nie zmywak, nie pogodynka, nie mechanik, to może spróbuję jako fryzjer psów szorstkowłosych?
Konkluzja jakowaś? Swoboda zatrudnienia gwarantuje mniejsze bezrobocie. No ale za tym musi iść szersza akcja - edukacja, odpowiedni interwencjonizm państwowy, rozwój mentalności. Temat szeroki, więc nie do wyczerpania w jednym blogowym słów zlepku (o ile do wyczerpania przed ludności samounicestwieniem). Trza to rozwijać, a po drodze jeszcze nie raz przykład Hamleta ziomków przytoczyć, bo ten wpis nazbyt lapidarnym się zdaje mimo swej rozciągłości, a i autor jakiś słabowity od klepania po klawiaturze i sił pozbawion od wpatrywania w ciekłe kryształy.
AJLBIBEK
A co myśli Pani na temat umów projektowych? Od początku roku wiele słyszy się w mediach o tym nowym rodzaju umów. Ale moim zdaniem takie rozwiązanie może przynieść więcej szkody niż pożytku, ponieważ umowy projektowe zastąpią umowy zlecenia oraz o dzieło. A dla wielu Polaków właśnie takie umowy, potocznie zwane śmieciowymi, są jedyną szansą na pracę i utrzymanie rodziny. Po likwidacji umów śmieciowych wzrośnie bezrobocie.
OdpowiedzUsuń